Kaszubi stanowili typową ludność pogranicza, która w ciągu wielu wieków żyła na terytorium zmieniającym przynależność państwową. Kaszubi, jako poddani niemieckiego cesarza Wilhelma II, walczyli na wszystkich frontach. Pytanie o tożsamość narodową było zadawane im nie jeden raz. Zawsze odpowiadali na nie, że są Kaszubami – ale ani Prusy, ani Rzesza Niemiecka, ani później państwo polskie nie chciało uznać ich odrębności etnicznej. Brakowało zrozumienia dla potrzeby zachowania własnego odrębnego języka i kultury kaszubskiej. Traktowani byli zazwyczaj jak naród okupowany, na siłę germanizowani czy spolszczani, raz przez jedną, potem przez drugą stronę.
Wybuch II wojny światowej i jesień 1939 r. to najtragiczniejszy okres w historii Kaszubów. I to pokazuje nam także film. Od września tegoż roku hitlerowcy przeprowadzali masowe egzekucje działaczy społecznych i gospodarczych. Najwięcej osób (ok. 12 tys.) rozstrzelanych zostało w Lesie Piaśnickim pod Wejherowem. Miejscem martyrologii był też obóz koncentracyjny Stutthof. Jego budowę rozpoczęto już 2 września 1939 r. Do końca wojny pochłonął on kilkanaście tysięcy Pomorzan. 9 października 1939 r. Kaszuby, w ramach Okręgu Gdańsk-Prusy Zachodnie, zostały bezpośrednio wcielone do III Rzeszy. W roku następnym hitlerowcy zaczęli wprowadzać niemiecką listę narodowościową (Volksliste). Na Pomorzu – w przeciwieństwie do Generalnego Gubernatorstwa – wpis na nią był przymusowy. Za odmowę groziło osadzenie w obozie koncentracyjnym lub przesiedleńczym. Kaszubów zapisywano głównie do III grupy (Eingedeutsche), przez co zmuszani oni byli do służby w Wehrmachtcie. Po II wojnie światowej władze komunistyczne bardzo nieufnie odnosiły się do Kaszubów, podejrzewając ich m.in. o sympatie proniemieckie. Byli oni traktowani jak obywatele drugiej kategorii. Ucisk ten zelżał nieco po 1956 r., kiedy to pozwolono na utworzenie Zrzeszenia Kaszubskiego (od 1964 r. Zrzeszenia Kaszubsko-Pomorskiego), które podjęło szereg działań na rzecz zachowania przez Kaszubów swojej tożsamości.
I w ten oto sposób Kaszubi przetrwali do dziś, zachowali własny język, tradycje i obyczaje oraz świadomość, że są prastarym plemieniem słowiańskim. A propos języka – w filmie możemy go posłuchać „na żywo”- jest on podobny do języka polskiego, występują w nim samogłoski i spółgłoski, ale widoczne są też w nim liczne germanizmy.
Mimo licznych krytycznych recenzji na temat tego filmu, ja oceniam ten film bardzo dobrze. Dla mnie to lekcja o niejednoznacznej historii Pomorza Zachodniego, o pokręconym losie ludzi o różnej świadomości narodowej (Polaków, Kaszubów, Prusaków) na tym samym kawałku ziemi. Dla mnie kino wybitnie epickie, wspaniałe zdjęcia i muzyka, pięknie opowiedziana historia o miłości, wojnie, zbrodni, ale też o własnej tożsamości i o życiu w zgodzie ze swoimi wartościami. Zresztą sami posłuchajcie piosenki, skomponowanej przez Korteza do tego właśnie filmu. Zapiera dech i oddaje znakomicie jego klimat!
Zdjęcie główne pochodzi z https://www.telemagazyn.pl/artykuly/kamerdyner-recenzja-epicka-opowiesc-o-zgwalconej-i-sponiewieranej-polsce-najlepszy-film-filipa-bajona-od-lat-66893.html